Jako, że odwilż przyszła szybko - przeze mnie niemile widziana ( wolę -10 i jazdę po ubitym śniegu ) poranna jazda do pracy obfitowała w ślizganie się po lodzie. Większość odcinków leśnych i polnych w trybie bikewalking ( najczęściej ja w jedną, rower w drugą ;)). Niby nie obce, a ciągle wyzwala emocje ;)
Graffiti z trasy blisko finiszu jazdy figurowej na lodzie adekwatne ;)
Gdzieś tam, w oddali, wstaje nowy dzień...
Jechało się cudownie, bo uwielbiam jeździć po lesie po śniegu. Wczoraj na pewno było jeszcze fajniej, bo jazda po świeżym puchu należy do jednej z moich ulubionych form eskapad rowerowych ;)
Ślisko i syfiasto, ale ogólnie klimat zimowy uwielbiam :D I coraz jaśniej ;p