To nie był dobry dzień na rower. Brak sił w nogach i głowie. Konkluzja po raz wtóry - nie jestem już fanką samotnego podróżowania. A pogoda piękna, a siesień moja ukochana w pełnym rozkwicie. ?? Więcej czasu spędziłam leżąc w mojej ukochanej alei brzozowej, niż kręcąc kaemki ;-) "Szkoda było rower wyprowadzać", co nie - Morsie? ;-) I przyznam się, że dokręciłam na siłę do 30 ;)) Pora umierać... Foty so! I Evita w czarnym proteście też je. A na tych najwyższych hopkach w końcu zobaczyłam żywego człowieka! W każdym razie jeszcze żył, jak odjeżdżałam ;]