Uczestnicy
Chilloutowy tour z Jarkiem, Tomkiem Ł. i Tomkiem B. do Lasku Bielańskiego... no... chilloutowy do momentu wjechania na Bulwary Wiślane, jak ja nie znoszę jeździć po mieście! ;\
Tak ciężkiego przejazdu leśnego chyba jeszcze nie miałam: niekończące się piachi, konarzyska, bagna, tarki, a wydawało mi się, że w Kampinosie zwiedziłam już wiele ścieżek i dziwnych przejazdów ;) Nawet wciąganie rowerów pod niektóre "góry płaczu" było nie lada wyzwaniem.
Dwa "kapciochy" Tomka B. w ciągu pół godziny przepowiadało dzień pełen szybkich zwrotów akcji, łącznie z zaskakiwaniem przez rzeczonego swojej nawigacji ;D To ona musiała się dostosowywać... ;) A piwo i pizza w Julinku już dawno tak dobrze nie smakowały!!!
I moja wyczekiwana głupawa, uniemożliwiająca kręcenie po 100. km, znów się pojawiła!!! LOVE IT!