Zatem słów kilka o włochatym ;)
W dużym skrócie - nadal niemal mieszkam na dworze :D, chowam wszystko po pokojach, kiedy wychodzę do pracy, ale nie mogę ananasa podglądać od 3 tygodni, bo oprócz 3. przedłużacza zjadł tym razem i kabel od kamery ;), a że niestandardowy, to chwila na kombinacje trwa, no i betonu do klatki muszę dołożyć, żeby nią nie majtał, bo co to 60kg dla 27kg psa... ;p
No, kochany jest. I urokiem swym pokrywa swój szatański charakterek ;) Po mamusi?? ;p
W poniedziałek zaczynamy pracę z trenerką, bo behavio nie do końca chyba trafia z pomysłami. A ja wyczerpałam zasób wiedzy i bazę internetów, żeby oduczyć go skoków na mnie i szarpania za rękawy - agresji w tym nie ma, ale i zabawą nie jest. "Na szczęście" wszystkie swoje frustracje kieruje tylko przeciw mnie, a później liże, kocha, tęskni... Facet, nie? ;)
Fot. Zastawiam wejście do kuchni koszem do segregacji śmieci, żeby mi się nie kładł ciągle na stopach, kiedy teraz przerabiam tony pierników, wypiekam anioły etc. ;)
Fot. poniżej - "No, dobra, Dżondogi, dawać mię tu temat, jak betonem majtać, a nie siad i łapa ciągle... phh, prościzna...."
Fot. "Jadźka, daj mię tu pierniczka migiem! Czemuż on tak daleko...?"
Foty poniżej - Dzisiejsze niebiańskie mazaje