Świeradów-Zdrój again ;)
Pobyt w Świeradowie zaczęłam od pobytu w serwisie rowerowym ;) Jako że rano musieliśmy wymeldować się z pensjonatu w Czechach, a nasze świeradowskie zakwaterowanie dopiero od 17 - zawitałam do Tom-Sportu ( wypożyczalnia rowerów, sprzętu narciarskiego, a także serwis ).
I się zaczęło: że łańcuch wiadomka, no kaseta, bo w parze, że klocki, że korba cała...
Po części musieliśmy jechać do Jeleniej Góry - w 4 sklepach rowerowych ( Morsie, Ciebie nie podejrzewam o wykup blatów 30-zębowych shimano ;p ) nie udało się zrobić zakupów w całości. Pan Tomasz na szczęście dysponował korbą na wymianę, którą ostatecznie mógł upchnąć do Julki. I to tylne koło tak wkurzająco biło...
O ile rower śmiga teraz, jak dziki, to koło, mimo obejrzenia, macania, skalowania, bije nadal ;) I 6 stówek jestem biedniejsza - na szczęście na jedzenie w Czechach nie było szansy przepuścić kasy, bo vegetariance łatwo nie było ( smażony ser i fryty głównie ), a i śniadania w pensjonacie monotonne. I lody niedobre. Jeno buchty i kołacze do utuczenia ;) I hektolitry kofoli na rower ;) I mnóstwo koron na zamki, muzea, zameczki, kościoły etc.
Następny dzień:
Świeradów Zdrój ( Czerniawa ) - Pobiedna - Świecie ( ruiny zamku ) - Leśna - Sucha ( Zamek Czocha ) - Świeradów ( Czerniawa ) - Nove Mesto pod Smrkem - Świeradów ( Czerniawa )
2 foty poniżej - Zamek Czocha. Wewnątrz byłam 2 lata temu, więc ominęłam tę atrakcję, bo i wnętrza raczej skromne. Podobno nocne zwiedzanie jest ciekawe. Ale bryłę zamku uwielbiam.
Poniżej - ruiny zamku w Świeciu.
Ruiny uwielbiam, więc chciałam nieco pomacać z bliska, kiedy zza węgła wyskakuje pani krzycząc, że "teren prywatny!!! wejście 5 złotych!!!"
Why not?..., jak na forach się pisze - pani odstręcza niejednego, bo stwarza wrażenie raczej nieprzyjemnej w kontakcie, choć niewątpliwie wiedzę na temat tego miejsca ma dużą ;) I bardzo kibicuję jej i jej mężowi, bo zamierzają w tych ruinach ożywić karczmę, kaplicę, hotel ze spartańskimi warunkami. To ogrom pracy i nakładów finansowych. Te bloki kamienne/piaskowe? na samym dole ciągną się wzdłuż całej ulicy. Właściciele starają się odtworzyć, w miarę czasów i ich możliwości, rys tego pięknego miejsca. Ich plan na dziś - karczma i pokoje gościnne za 5 lat. Trzymam kciuki!
Kaplica jest konsekrowana i odbyły się tutaj już jedne chrzciny ;)
Komentarze (7)
Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. ;)
Fajnie było, woda miała chyba ze 2*C, całą rękę sobie zmorsowałem aż po ramię ;D:D
mors 10:56 czwartek, 8 sierpnia 2019
Morsie, no nie mów, że Ty te korony z tej studni powyciągałeś... ;] ;O
Evita 10:20 czwartek, 8 sierpnia 2019
No przepięknie, jeździła wokół mojego igloo i nie pisnęła ni słówka. ;pp A mogłem Ci pożyczyć Huragana... ;))
Jeden z powodów, dla których wybrałem do życia Jelenią, choć za duża i za głośna - w małych miejscowościach nie ma sklepów rowerowych. :)
Z Czech to ja wolę przywozić korony, a nie je tam zostawiać - vide: mój najnowszy wpis. ;]
Widzę, że serwisant doprowadził Cię do ruiny. ;)) Za 6 stów to można mieć cały rower niezłej klasy - np. mój Kross. ;D ;)
mors 23:35 środa, 7 sierpnia 2019
No to faktycznie chyba przejechaliście większość jeleniogórskich możliwości :)
Ja na ser i piwo też patrzeć nie mogę. Wolę je konsumować :)
Trollking 20:58 środa, 7 sierpnia 2019
Tomku, byliśmy w Cieplicach, Dukato, na Poznańskiej i gdzieś jeszcze - ulicy nie pamiętam ;) Głównie blatu na przód szukałam ( resztę w różnych sklepach dobrałam ), ale 30-zębowy jest nietypowy, może dlatego stacjonarnie nie było.
Piwo jest świetne, zwłaszcza robi robotę po upalnym dniu, na sporym zmęczeniu. Na ser teraz patrzeć nie mogę ;p
Tak, Jurku, sporo, ale na bilety nie wydaję ;)
Evita 06:30 środa, 7 sierpnia 2019
Sześć stówek na raz, to boli. Ja na szczęście jeszcze nigdy tyle kasy w serwisie nie zostawiłem, bo bym się chyba pochlastał grzebieniem. Fajna sweet fotka.
yurek55 20:53 wtorek, 6 sierpnia 2019
Sporo Was pan Tomasz skasował, nawet 5 PLN za ruiny przy tym nie boli :)
W Jeleniej naprawdę taka bida? Ja kojarzę trzy serwisy i sklepy rowerowe dokoła rynku, do tego na trasie do Cieplic jest jeden, Decathlon też blisko. Aż dziw.
W Czechach podstawa żywienia to właśnie smazony syr i hranolky. No i piwo, oczywiście :)
Trollking 18:41 wtorek, 6 sierpnia 2019