Praca (!) + Sadowa
Po wczorajszej dodatniej temperaturze ślizgawka w nocy przymarzła na terenach leśno-polnych. Dreptałam, jak gejsza, żeby w ogóle móc przejść pieszo i przeciągnąć rower w wielu miejscach. Zamieniłam kawałek szlaku od Muchomora do graffiti ;) i objechałam asfaltem przez ul. Sadową. Nie wszędzie jest komfortowo, bo na niektórych ulicach ( w tym prawie każdej w Konstancinie ) jest ślisko.
Za to miałam propsiarski tour, bo wymiziałam 2 psy, w tym jeden ponad 30kg owczarek australijski znokautował mnie i rower ;D, w którym odpadł błotnik i lampa ;) Ale z takiej ilości miłości na raz nie można zrezygnować!!! ;-))
Zatęskniłam znów mocno za psem...
Komentarze (6)
Morsie, jakby przeanalizowano choćby fanaberie dot. wyborów miłosnych naszego wieszcza i zapatrywanie się na "miłość romantyczną" moglibyśmy się srodze zdziwić ;) Choćby Karolina Jaenisch - młoda, piękna, utalentowana, ale... bez posagu ;) i nie daj Bóg, aby chorowita - "jeśli Karolina dziwaczyć i chorować będzie, powiedz jej, że nigdy o mnie nie posłyszy" ( to oczywiście wielki skrót całej historii ).
Malarzu - merci ;) Zapewne na krótko, ale zawsze to podium ;-))
Evita 07:37 piątek, 18 stycznia 2019
Brawo za trzecie miejsce na bikestatsie! :)
malarz 05:01 piątek, 18 stycznia 2019
PS.
"z puchu nie jestem" - Mickiewicz widział to inaczej...
"Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!" ;)))
Aż dziw, że go jeszcze nie wyrugowano ze szkół. ;)
mors 22:35 czwartek, 17 stycznia 2019
Miziałbym. ;) Chociaż przed dużymi psami to zawsze jest jakiś respekt - wolę miziać koty. ;)
mors 17:15 czwartek, 17 stycznia 2019
Z puchu nie jestem, uszkodzenia do naprawy. No cóż... Cały czas cieszę się, że nie przedmioty, tylko inne wartości są dla mnie najważniejsze.
Evita 10:39 czwartek, 17 stycznia 2019
Pies Cię przewrócił, uszkodził rower, a Ty zadowolona. No cóż...
yurek55 10:19 czwartek, 17 stycznia 2019